poniedziałek, 15 listopada 2010

Kosmetyczny rozklad jazdy... cd.

Ciąg dalszy poszukiwań zestawu idealnego... Z ostatnich testowanych rzeczy niestety nic nie sprawdziło się na tyle, by zostać w planie na stale. A wiec po kolei:
RANO:
- hydrolat miętowy
- szybkie serum hialuronowo-olejowe, w proporcjach w zależności od potrzeb.
- na to makijaż mineralny: jako primer mazidłowy jedwab w proszku i podkład Lumiere, w ciągu dnia matuję się pudrem bambusowym z BU

WIECZOREM:
- mydło afrykańskie z CS - zostaje do czasu znalezienia jakiegoś godnego następcy, z tą różnica że zmywam je wodą mineralną.
- hydrolat/ tonik migdałowy 5% - w najbliższych dniach planuję przewagę toniku, bo do Bożego Narodzenia mam w planach dwukrotne potraktowanie skóry wyższymi stężeniami migdała i chcę skórę przygotować.
- szybkie serum hialuronowo-olejowe.

CO TYDZIEŃ:
- peeling z bromelainą

MIEJSCOWO"
- tu też bez zmian, bo kosmetyki się sprawdzają: Lerosett, maść ichtiolowa i cynkowa.

TESTOWAŁAM:
- olejek rossmanowy - niestety zostaje tylko w charakterze "zmywacza" awaryjnego: na wyjazdach czy w przypadku niespodziewanego wykończenia dyżurnego kosmetyku. Ma wiele zalet: tani, wydajny, łatwo dostępny, nie zapycha. Z wad: u mnie jakoś średnio radził sobie ze zmyciem makijażu mineralnego (bywało, ze wacik z hydrolatem coś jednak z twarzy"zbierał" po umyciu buzi), sama konsystencja tez mnie nie zachwyciła, nie wiem jak to określić, czasem kosmetyk niby przyzwoity, ale brakuje mu "tego czegoś"
- niacynamidtu jestem stanowczo na nie, wysypało mnie po nim na policzkach podskórnymi gulami, których nie mogę wytłumaczyć w żaden inny sposób. Dodany do serum powodował jego wałkowanie na twarzy.

BĘDĘ TESTOWAĆ:
- krem Multifruit z Lure Beauty 
- ekstrakt z cytryny z Mazideł

2 komentarze:

  1. Ja też przeszłam przez fazę zachwytu naturalną pielęgnacją i... zwątpiłam. Zmasakrowało mi twarz, potulnie wróciłam więc do drogeryjnych kosmetyków ;) Widać moja cera lubi konserwanty...

    z naturalnej pielęgnacji używam tylko mydła z glinką, maseczek z sypkiej glinki oraz oleju ze słodkich migdałów (wszystkie trzy rzeczy kupuję stacjonarnie w Krakowie) :) a kremy - jestem zachwycona Mineral Flowers. Polecam, sprawdź :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie też po fazie zachwytu przyszło rozczarowanie - jeden z olei zapchał, mocznik i niacynamid zaszkodził, niektóre skladniki nie robiły nic... Dlatego wprowadzam je stopniowo i zostawiam tylko te które naprawdę sie sprawdzają.
    Co do Mineral Flowers to od kilku dni wertuję opinie o nich na wizazu i blogach i mam wieelka ochotę spróbować. Do sephory magę wybrac sie dopiero w piątek, mam nadzieje że do tego czasu nie znikna z półek ;-)

    OdpowiedzUsuń